~*~
Była sobota, godzina jedenasta. Siedziałam przy blacie kuchennym i parzyłam sobie kawę. Miałam dzisiaj wolne, zresztą tak, jak w każdy weekend. Byłam ubrana w dresy, bo nie zamierzałam się ruszać z domu przez cały dzień. Wlewałam sobie kawy do filiżanki, gdy do kuchni wkroczyła Jasmine z jakimś chłopakiem (tak, właśnie tym z poczekalni). Oboje byli w niepełnym ubraniu. Wyszli z jej pokoju, więc miałam pewność, że razem spędzili tę noc. Na twarzy Jasmine malowała się totalna radość i ekscytacja. Natomiast jej lowelas był całkowicie obojętny. Nawet nie starał się ukryć, że wspólnie spędzona noc nie miała dla niego większego znaczenia. Może miewał lepsze? Byłam szczerze zaskoczona, gdy stał jak słup, kiedy Jas składała na jego ustach namiętny pocałunek. Przywitała mnie i poprosiła o dwie kawy. A jej chłopak, kiedy mnie zobaczył od razu się ożywił. Posłusznie zaczęłam wykonywać jej polecenie. Nie miałam nic innego do roboty, a nie uśmiechało mi się patrzenie jak tych dwoje ludzi się obściskuje. Jasmine odezwała się swoim anielskim głosem.
- Pójdę się ubrać, a potem gdzieś razem pójdziemy, dobrze?
Jej chłopak zrobił zaskoczoną minę, a później, gdy Jas zniknęła za drzwiami łazienki zaczął narzekać.
- Boże! Nie mogę z nią wytrzymać! Cały wolny czas najchętniej spędziłaby ze mną w łóżku!
- To po co z nią jesteś? - zapytałam od niechcenia, wlewając kawę do dwóch filiżanek.
- Łączą nas... interesy - powiedział z wahaniem - Nie przedstawiłem się pewnie, więc jestem George Linsdrom.
- Annabel West - przedstawiłam się - Nie rozumiem jak można z kimś być tylko ze względu na interesy!
- Załatwiłem jej pewną robotę, żeby sobie trochę dorobiła, a ona teraz w ramach wdzięczności jest natrętna i szuka rozmaitych pretekstów, aby wylądować ze mną w łóżku.
Pomyślałam, że pewnie załatwił jej tą pracę modelki. No, bo cóż by innego? Zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę to tak wygląda, bo Jasmine nie należała do grupy dziewcząt, którym tylko zależało na przespaniu się z kolejnymi mężczyznami.
- Ona taka nie jest - zaczęłam jej bronić.
- No, to chyba nie znasz swojej przyjaciółki.
- No, to chyba nie znasz swojej przyjaciółki.
- Gdybyś chciał mógłbyś się jej sprzeciwić.
- Ale po co? Jest atrakcyjna...
- Ah - westchnęłam - Faceci...
- Przestań - oburzył się niczym małe dziecko - Tak naprawdę ona nic dla mnie nie znaczy. To nie jest typ dziewczyny, który lubię. Jak zechcesz to mógłbym już teraz przestać z nią sypiać jak się ze mną umówisz.
- Ha, ha - roześmiałam się szczerze - Nie licz na to - powiedziałam, a następnie wróciłam do swojego pokoju.
~*~
Teraz zrozumiałam jakie interesy ich łączyły. Chodziło o dostarczanie narkotyków do baru. Tylko dlaczego? Przecież Jasmine, jako modelka dużo zarabiała. Co ją podkusiło do wykonywania takiej haniebnej pracy? W pewnej chwili z zadumy wyrwał mnie głos pielęgniarki.
- To pani jest Annabel West?
-Tak - odpowiedziałam niepewnie, bo całkowicie zapomniałam o Bożym świcie i nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie.
- Pani znajoma się obudziła. Może pani z nią porozmawiać. Daję pani dziesięć minut.
- Dziękuję - powiedziałam i weszłam do pokoju, w którym leżała moja przyjaciółka.
- Cześć Jas - powiedziałam cicho, siadając na skraju jej łóżka - Jak się czujesz?
- Kiepsko - odpowiedziała równie cicho - Co się stało?
- Byłaś w parku i jakiś osiłek cię pobił. Mówił coś o towarze, który zabrała ci policja. Masz oddać jego szefowi pięćdziesiąt tysięcy dolarów, albo on...
- Czy byłaś tego świadkiem? - zapytała, bo resztę już chyba sobie przypomniała.
- Tak, gdyby nie ja, najprawdopodobniej byłoby już za późno, aby cię uratować.
- Oh, tak byłoby najlepiej - westchnęła.
- Wiesz, że oczekuję wyjaśnień? - powiedziałam nieprzyjemnym głosem.
- Tak, ale... wybacz, ale nie mogę.
- Jasmine! Tu chodzi o twoje życie... no i moje!
- No... dobrze, ale nie możesz nikomu powiedzieć. Możesz zadawać konkretne pytania?
- Tak, pewnie - powiedziałam szybko - Czy George Linsdrom załatwił ci tę... pracę?
- Chodzi ci o dilerkę? - kiwnęłam głową - Tak. - przez chwilę była cicho, zastanawiała się chyba nad odpowiedzią. Coś czułam, że to co powie będzie kłamstwem - Potrzebowałam szybkich pieniędzy, bo... - popatrzyłam na nią uważniej czekając na dalsze wyjaśnienia. Ponownie westchnęła - ...bo znalazłam swoją siostrę...
W tamtej chwili usłyszałam strzał z pistoletu gdzieś niedaleko. Do moich uszu dobiegły rozpaczliwe krzyki różnych osób. Spojrzałam wystraszona na Jasmine.
- Uciekaj - szepnęła - To po ciebie, wiedzą, że powiedziałam ci za dużo.
- Nie zostawię cię - krzyknęłam.
- Ann, uciekaj! Nie zabiją mnie, bo jestem im winna kupę kasy!
- Co innego mówił gość w parku!
- Błagam cię! Uciekaj! - Nie wiem dlaczego, ale zrobiłam to co kazała moja przyjaciółka. Zaczęłam uciekać wzdłuż zawiłych, szpitalnych korytarzy. Biegłam, ale po chwili zaczęło brakować mi tchu, bo nie łatwym zadaniem jest uciekanie wśród tłumu ludzi. Zatrzymałam się na sekundkę i oparłam się o ścianę. Musiałam odsapnąć. Powoli mój oddech się wyrównywał. Nagle znikąd podbiegł do mnie zamaskowany mężczyzna z pistoletem w ręku. Szarpnął mnie za ramię, ale próbowałam się wyrwać. Niestety był ode mnie silniejszy. Podsunął mi pod nos jakąś chusteczkę, po czym zapadłą ciemność.
W tamtej chwili usłyszałam strzał z pistoletu gdzieś niedaleko. Do moich uszu dobiegły rozpaczliwe krzyki różnych osób. Spojrzałam wystraszona na Jasmine.
- Uciekaj - szepnęła - To po ciebie, wiedzą, że powiedziałam ci za dużo.
- Nie zostawię cię - krzyknęłam.
- Ann, uciekaj! Nie zabiją mnie, bo jestem im winna kupę kasy!
- Co innego mówił gość w parku!
- Błagam cię! Uciekaj! - Nie wiem dlaczego, ale zrobiłam to co kazała moja przyjaciółka. Zaczęłam uciekać wzdłuż zawiłych, szpitalnych korytarzy. Biegłam, ale po chwili zaczęło brakować mi tchu, bo nie łatwym zadaniem jest uciekanie wśród tłumu ludzi. Zatrzymałam się na sekundkę i oparłam się o ścianę. Musiałam odsapnąć. Powoli mój oddech się wyrównywał. Nagle znikąd podbiegł do mnie zamaskowany mężczyzna z pistoletem w ręku. Szarpnął mnie za ramię, ale próbowałam się wyrwać. Niestety był ode mnie silniejszy. Podsunął mi pod nos jakąś chusteczkę, po czym zapadłą ciemność.
Uwielbiam twojego bloga. Czekam na kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuń